Fotografie ze starych albumów – wrota do bezcennych wspomnień

0
195

– Uwielbiam przeglądać zdjęcia. Otwierają drzwi do przeszłości, przypominają mi miejsca, uczucia, przyjaciół, rodzinę. Są łącznikiem z moim dawnym życiem – opowiada pani Julia i przyznaje, że fotografie przechowuje ze szczególną estymą. –To kapsuły czasu, ulotne chwile zamknięte w obrazie. Czasem niosą ze sobą dźwięk, czasem nawet zapach. Wspomnienie radości, smutku. Uśmiecham się lub czuję po raz kolejny ból w sercu, jeśli to wspomnienie związane z poczuciem straty.

Kiedy Julia sięga po stare albumy, które należały do jej nieżyjącej już babci wręcz czuje jej obecność. To bardzo szczególne fotografie, czarno-białe, stare, w dużej części przedwojenne: – To dopiero skarb! Szukam znajomych twarzy. O, tu babcia, ależ była młoda! Jaka piękna. A tu dziadek i mama, a tu zdjęcie ślubne rodziców. Babcię i dziadka znajduję też na wielu fotografiach uwieczniających ważne rodzinne uroczystości. To, że wydarzenie było ważne poznaję po eleganckim ubiorze zgromadzonych tam osób. Kim oni byli? Czy to jest siostra babci? Może, a może nie. A te kobiety obok dziadka? Miał wiele sióstr. Może to któreś z nich? Zdjęcia babci w większości nie są opisane. Nie wiem kiedy, gdzie ani kto został na nich uwieczniony. Mogę się domyślać, ale nigdy nie poznam już prawdy. To bardzo smutne. Tylko babcia wiedziała. Tylko babcia pamiętała. Teraz zabrakło już kogokolwiek, kto opowiedziałby cokolwiek o tych zdjęciach.

Pamięć jest ulotna

Rodzinne zdjęcia wciąż są bardzo ważne w wielu domach. Nie zawsze przechowujemy stare fotografie w albumach, czasem są pieczołowicie ułożone w kartonach lub kopertach. Bywają opatrzone opisami, ale najczęściej zdawkowo – rok, miejsce, w którym dane zdjęcie zostało wykonane. Czasem brak nawet takich zapisków. Myślimy, że przecież wiadomo, kto jest na tym zdjęciu, przecież wiem, kiedy było zrobione i gdzie. Ale to tylko my wiemy kto, gdzie i kiedy. Nasze dzieci i wnuki już nie będą dysponowały taką wiedzą. Pamięć jest ulotna i zawodna. Ktoś, kto weźmie do rąk te same fotografie za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat będzie się zastanawiał, kim są uwiecznieni na nich ludzie, co to za miejsca i czyj był ten ślub?

Nie pozwólmy zaginąć wspomnieniom

Przede wszystkim, zadbajmy o wywoływanie zdjęć. Mamy teraz bardzo dogodne formy uwieczniania wydarzeń, wyjątkowych chwil i spotkań z przyjaciółmi. Robimy dziesiątki zdjęć każdego dnia. Zapisujemy je oczywiście w smartfonach i w pamięci komputerów, choć przecież telefon może się zgubić, karta pamięci uszkodzić a komputer ulec awarii. Warto najważniejsze, najładniejsze zdjęcia wywołać i przechowywać w tradycyjnej, papierowej formie. Zostawmy przyszłym pokoleniom ślad po wspólnych spotkaniach, uroczystościach, a co najważniejsze – zapis ludzi i chwil, do których nasze dzieci i wnuki będą chciały w przyszłości wracać. Wspólne oglądanie zdjęć w albumie to przecież wielka przyjemność.

Opisujmy fotografie

To, co dla nas jest wspomnieniem, dla kolejnego pokolenia będzie historią. Być może postaci i miejsca ze zdjęć w ogóle nie będą mu znane. Nie rozpozna siostry babci czy stryjecznego wujka. Nie będzie wiedział, czyje zaślubiny zostały uwiecznione na niewyraźnej fotografii i komu tak drżała ręka podczas robienia zdjęcia.

Opisujmy zdjęcia – wystarczy krótka notka: „Warszawa, 12.01.1990 r. Ślub Anny Walczak i Jana Kowalskiego”, „Imieniny Natalii Wolszczak, Grudziądz, sierpień 1980 r.”.

Na zdjęciach zbiorowych najlepiej dodać opis wszystkich uwiecznionych tam osób. Można tak: „Wycieczka szkolna, Liceum Medyczne w Poznaniu. Od lewej: Ania Potocka, Gosia Kowalska, Jadzia Walczak. Ania wyjechała do USA, a Jadzia otworzyła zakład fotograficzny. Gosia została profesorką w Akademii Medycznej”.

Czasem dobrze napisać coś więcej: „To zdjęcie zostało zrobione nocą na pomoście nad jeziorem Wełtyńskim. Agnieszka prawie wpadła do wody, jak przechodziła przez barierkę, żeby zapozować do tego zdjęcia. Zamoczyła sobie nogi i w drodze powrotnej do namiotów tak marudziła, że zwróciła na siebie uwagę grupy młodych ludzi z innego obozowiska. Tak poznała swojego przyszłego męża Marta Kotulskiego”.

Wspomnienia na długie wieczory

– Przed nami wiele długich jesiennych i zimowych wieczorów. Sięgnijmy po rodzinne fotografie, poświęćmy czas na opisanie historii w nich zawartych – zachęca pani Julia. – To wspaniała podróż przez historię rodziny i wydarzenia z naszego życia, nie tylko dla nas, wspominających i opisujących dzisiaj fotografie z rodzinnych albumów, ale też dla potomnych, dla których notka zawarta na odwrociu fotografii będzie kiedyś być może jedyną wiedzą o ludziach i chwilach tam uwiecznionych. To bezcenna wiedza, którą tylko my dysponujemy. Nie pozwólmy jej przepaść w mrokach zapomnienia.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj